sobota, 13 października 2012

Kolczyki rogaliki z wypływającą czekoladą

  Nareszcie coś ulepiłam! Wychodzi na to, że w ciągu tygodnia nie mam praktycznie szans na lepienie, więc będę robić dużo w weekendy i regularnie umieszczać na blogu w ciągu tygodnia... Nie dam rady inaczej :(
  Ale w sumie teraz pojawi się dużo nowych rzeczy, bo muszę zrobić serię na sprzedaż. Moja przyjaciółka załatwiła nam coś w rodzaju małego stoiska z biżuterią w księgarni połączonej z kawiarnią, więc mam wielki "zaciesz" (musiałam użyć tego słowa) i kupuję masę pierdół do fimo... Wiele rzeczy mogłabym sobie odpuścić, ale co tam. Dziś odwiedzając empik, początkowo rzuciłam się na wszystko ale zdrowy rozsądek wziął górę. Po co mi np. kolejne szpatułki i przyrządy do rzeźbienia? Radzę sobie tym co mam. Ale matę, nożyk i werniks musiałam kupić (taki must have modeliniarki), poza tym stara podkładka jest obleśna i stara, a nożyk minimalnie stępiony. Lakier był kwestią czasu, dawno się do niego przymierzałam. I muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem, mogę coś o nim napisać w następnej notce, jakąś opinię czy coś (chcecie?).
  Ale przejdźmy do nowych kolczyków, takiego wzoru jeszcze nie było. Są to rogaliki francuskie (bodajże z Prowansji?), w każdym razie są piękne i pyszne. Zainspirowały mnie i postanowiłam je ulepić. Jednak same w sobie były trochę... nudne, więc dodałam jednemu ugryzienie i nadzienie, którego w oryginalnych rogalach nie ma. Wrażenia?






4 komentarze:

  1. słodziutkie i troszkę w innym stylu niż reszta :>
    oj jak ja bym chciała mieć kogoś z kim mogłabym sobie polepić... aaa ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pani kochana palcy w tym nie maczałam..
    Wiesz komu dziękować ;).
    A rogalik genialny. :D
    Zrób mi taką zawieszkę do telefona. ;)
    K.

    OdpowiedzUsuń