Post miał być wczoraj, wiem, przepraszam.
Chcę pokazać wam akcję, w której uczestniczę od około roku - Postcrossing.
Na czym to polega?
Jest to akcja, która ma przywrócić tradycyjny sposób wysyłania wiadomości - za pomocą pocztówek. Każdy może zarejestrować się na stronie postcrossing.com i zacząć wysyłać pocztówki do losowo wybranych osób
z całego świata! Jeśli wyślesz pocztówkę i odbiorca potwierdzi, że dotarła, osoba z dowolnego miejsca na świecie losuje twój adres i lada dzień możesz spodziewać się pocztówki z Tajlandii, USA, Tajwanu czy innego niesamowitego miejsca...
Skąd dowiedziałam się o akcji?
Oczywiście wszystko znalazłam na blogach - pierwsze wzmianki na jednym blogu, potem kolejne i wreszcie polskie postcrossingowe fora internetowe. Zachęciły mnie szczególnie pocztówki, które pokazywały różne osoby na blogach.
Dlaczego warto?
Ponieważ to cudowna akcja łącząca ludzi z całego świata, pozwalająca poznać przeróżne kultury... Można także pokazać zagraniczniakom, że nasza mała Polska jest piękna! Tak wiele ludzi odpisuje do mnie, że nie wiedziało że mamy tak cudne wybrzeże, góry...
Przede wszystkim postcrossing kosztuje naprawdę niewiele! Samo uczestnictwo jest bezpłatne, jedyne co musisz włożyć to wynalezienie pocztówki w domu, kupienie znaczka i podniesienie tyłka z fotela w celu pójścia na pocztę.
Kartki, które dostaję czasem przerastają moje najśmielsze oczekiwanie... Nigdy nie dowiesz się, jakie to cudowne póki nie spróbujesz :)
Ile wysłałam pocztówek, a ile dostałam?
Wysłałam 32 pocztówki - w ciągu prawie roku to bardzo mało, jednak czasem brakowało czasu, a czasem nawet tych kilku złotych na pocztówkę i znaczki - kieszonkowe nie pozwala na wiele.
Otrzymałam 35 pocztówek, może się to wydawać dziwne, bo 1 pocztówka = 1 pocztówka, ale zdarzyło się 3 razy, że dwie osoby w jednym czasie wylosowały mój adres i dostałam nadprogramowe kartki. Nie ukrywam, nie przeszkadzają mi takie błędy ;)
A teraz najważniejsze: zdjęcia!
Kiedy nagromadziłam ponad 30 pocztówek, postanowiłam coś z nimi zrobić, aby nie leżały w pudle... Moje cztery ściany są dość gołe, więc postanowiłam kawałek obkleić pocztówkami, które przyszły do mnie z postcrossingu. Dwie z nich co prawda są prywatne, ale dużo dla mnie znaczą i musiałam je umieścić w kolekcji :D
Nie wiem czy coś kojarzycie; kiedyś wspominałam o tym, że w wolnych chwilach zajmuję się decoupagem. Wykorzystałam swoje podstawowe umiejętności i zrobiłam pudło z trzema przegródkami na pocztówki, które kupowałam w różnych miejscach Polski i które nadają się do wysyłania. Oddzielna przegródka jest na koperty, bo w nich czasem docierają pocztówki - uwierzcie, że niektóre znaczki (np. chińskie) czasem są piękniejsze od samej kartki!
Napis słabo wyszedł, ale i tak lubię to pudło. Teraz pokażę kilka ulubionych pocztówek...
Pierwsza to pocztówka, której przyjścia nie pamiętam tak barwnie, jak żadnej innej... Była to moja pierwsza kartka, jaką w ogóle otrzymałam, a możecie się domyślać z jaką niecierpliwością na nią czekałam! Gdy przyszła po zaledwie 6 dniach (niewiele, naprawdę) i okazało się, że jest z Tajwanu (o krajach wschodnich marzyłam najbardziej), skakałam tak wysoko, że głową sięgałam sufitu... A wysoka nie jestem ;))
Druga jest z Finlandii. Nie urzekł mnie w niej tak bardzo sam obrazek, co treść - nadawcą była dziewczyna, która urodziła się tego samego dnia co ja. Opisała, że mamy takie same zainteresowania i podobne cechy charakteru... Niesamowite, żałuję, że nie udało mi się utrzymać z nią kontaktu. Niestety nie każdy chce utrzymać znajomości dłużej.
Trzecia to pocztówka moich marzeń... Szaleję za tego typu vintage zdjęciami, obrazkami, grafikami! Przywędrowała do mnie z Białorusi.
Na czwartym zdjęciu możecie zobaczyć znaczki na kopercie, w której otrzymałam dwie kartki z USA, stanu Ohio. Są to jedne z ładniejszych znaczków, baardzo je lubię :3
To wszystko, i tak bardzo dużo pokazałam. Podobają wam się tego typu posty? Chcecie więcej? Mam jeszcze kilka pomysłów, temat postcrossingu też mogę pociągnąć. W zanadrzu trzymam bardzo smutną historię jednej pocztówki, a raczej jego właściciela...